poniedziałek
Komentarze: 0
Mam całkiem niezły humorek po powrocie ze szkoły:) W sumie to było straaaasznie nudno- na religi sobie przysypiałam. Ale na ostatniej lekcji- chemi moja kolezanka (Zioła:P) zaczęła się dopiero rozkręcać. Mówiła coś tam o chłopakach (hahahah... że musi wziąć lekcje podrywania i poderwać chłopaka z klasy) i uczepiła się wybuchów ( w związku z chemią)... Naprawdę gadała takie głupoty, że dostałam głupawki (zresztą nie tylko ja... znani mi wcześniej ludzie z innego rzędu też). Potem, jak szłyśmy do autobusy, humor także nam dopisywał:D Jeszcze w drodze powrotnej Zioła wymyśliła książke. A to leciało tak: "pewnego październikowego ranka na chemii pani M. (zapomniałyśmu jej nazwisko:P) wpuściła do pracowni klase XX (żeby się nie wydało:P). Z. tak zmieszała składniki, że wybuchły. KONIEC." Jeszcze wymyśliła część drugą: " po 20 latach, pewnego październkowego ranka spodtała się znowu klasa XX. Doszo do jakiegos ta wybuchu". No i to wszystko. Mam nadzieje, że nie zlansowały się wam mózgi od tych głupot... W każdym razie, to nie ja to wymyśliłam (na szczęście).
Dodaj komentarz