Komentarze: 3
Ohh, kurde... wkurzyłam się, bo napisałam długa (jak na mnie) notę, a tu mi się coś wykasowało... No nic, zacznę jeszcze raz...
No to ten piesio jest naprawdę super! Ale Kasia (nie ja:P moja kolezanka) wydała na niego 600zł po znajomości... normalnie są jeszcze droższe. Ale taki fajniuski, tak fajnie gryzie, taza się, biega skacze i tuli się do mnie:) Taki malutki misio... Kasiu_ef wiem że zazdrościsz :P ale nie martw się, rodzice Kasi też nie zgadzali sie na psa, a tu wyłozyli na niego tyle kasy... i naprawę go polubili.
Mój mądry tata wystawił moje smierdzące (żeby było jasne- nowością) trampki na dwór przy kocu psa... efekt- zakudlone trampsy:) A ja postanowiłam ze dokupie sobie do tych czarnych jeszcze czerwne. Wiem ze mi do niczego nie pasują, ale przeciez nie o to chodzi? W dodatku ogólnie dzis jakos dziwnie wyglądam, bo moja siostrzyczka wpadła do nas i testowała na mnie fryzurę podpatrzona w jakimś teledysku... a że jej nie wyszła, to wyglądam bosko:)
A wracając do mojej 'takzwanej przyjaciółki', to naprawdę niefajnie jest stracić kogoś 'bliskiego'... a może ona wogóle nie była moja przyjaciółką? A może ja tyko tak myślałam...? Sama nie wiem, co jest gorsze... Zawsze byłysmy tylko my dwie... Ja i ona. Kasia i Ola. Wszędzie razem (jak przyjeżdzała, bo normalnie ja mieszkam w Olsztynie, a ona w Płońsku), do sklepu, do restauracji (bez komentarza), nad jezioro, nawet byłam z nią u ortodaty (nosi stały aparat, choć nie wiem, nie widziałam się z nią od pół roku)... Taak... tylko my dwie, czasem przewiłały sie jakies dzieci, ale ich nie lubiłyśmy. Kurde... to naprawę beznadziejne, bo po prostu urwał się nam kontakt, choć ona przez tyle czasu była tylko kilkaset metrów dalej odemnie... I wiecie co? Macie racje, ona NIE JEST MNIE WARTA! I tak nalezy myślec.
Głos Chestera przynosi ukojenie dla mojej lekko zranionej duszy...