Komentarze: 3
Ale dzisiaj była nawet fajnie. W przeciwieństwie do wczesniejszych dni- wesoło. Szłyśmy sobie korytarzem z Ziołą (ona ma szczęście do upadków i nie tylko) i Adą. Zioła szła blisko drzwi i nagle... buh! Nauczycielka od polaka (na szczęście na nasza...) przyrąbała jej w łeb dwrzwiami po czym zaczęła się na nią wydzierać... lol... to były widoki! A na ostatniej lekcji, własnie polskim, nie uważałam, jak za dawnych czasów, tylko się brechtałam i wypisywałam wszędzie "żul", zwłaszcza na książkach Ady;)
Ktoś wykazał zainteresowanie moją osobą, nawet dwia persony. Chciałay, żebym pojechała na ten start olsztyńskiego hufca. I chyba tak będzie... Mama powiedziała, że mogę, jeśli wezmę ze sobą buty zimowe... Z moich normalnych wyrosłam, zostały tylko takie na obcasie, których nigdy nie nosze :/ O jaaa.... obcasy na biwak harcerski... Ale co to dla mojej mamy, skoro na obóz (tez harcerski) chciała mi dać suszarkę do włosów...